Od lat nie mają kina, więc filmy oglądają z rzutnika – o Ząbkowksim Klubie Filmowym w Gazecie Wyborczej

 

Choć w Ząbkach już od wielu lat nie ma kina, prężnie działa tu Ząbkowski Klub Filmowy

Projekcje odbywają się w zwykłej sali, a właściwie trybunie Stadionu Miejskiego w Ząbkach. Nie ma tu projektora z 35-milimetrową taśmą, jest za to cyfrowy rzutnik i rozkładany biały ekran. To wystarczy, by na seanse przyciągnąć nawet 30 osób. – Na każdym spotkaniu widzimy nowe twarze, ale są też osoby, które przychodzą regularnie. Wychodząc, dopytują już o kolejne spotkanie – mówi Oliwia Tkaczyk, członkini Towarzystwa Przyjaciół Ząbek oraz założycielka Ząbkowskiego Klubu Filmowego.

Pomysł kiełkował w jej głowie od dawna. – Moja przygoda z filmem zaczęła się od „Powiększenia” Antonioniego. Wtedy zrozumiałam, że kino to nie tylko rozrywka i drogie superprodukcje, ale też przestrzeń do dyskusji i stawiania pytań – wspomina. Tę dyskusję chciała wzniecić również w Ząbkach, mieście, w którym od lat brakuje kina. – Kiedyś działało tu kino Jagódka, ale już od dawna Ząbki stają się swego rodzaju sypialnią, z której po rozrywkę czy kulturę jedzie się do Warszawy – mówi Tkaczyk.

„Działaj lokalnie”

Szansa zorganizowania cyklicznych spotkań z ambitnym kinem pojawiła się wraz z programem „Działaj lokalnie” realizowanego przez Akademię Rozwoju Filantropii. – Dostaliśmy środki na wynajem sali i zakup licencji na wyświetlane tytuły. I choć program już się zakończył, dalej możemy korzystać z praw do wyświetlania filmów – wyjaśnia Tkaczyk. Jako jedno z pierwszych pokazano niekonwencjonalne „Broken Flowers” Jima Jarmuscha. – Na początku film się nie spodobał, ale chyba widzowie nie do końca wiedzieli, co o nim myśleć. Dyskusja po seansie sprawiła, że spojrzeli na niego inaczej – mówi Oliwia Tkaczyk. Każdy filmowy wieczór w ZKF to bowiem nie tylko pokaz filmu, lecz również prelekcja przybliżająca widzom sylwetkę reżysera i konteksty kulturowe oraz dyskusja z udziałem widzów. Ci, początkowo niechętni, z czasem coraz śmielej zaczęli włączać się do rozmowy, a w klubie zdarzają się niekiedy naprawdę burzliwe dyskusje. – Pamiętam zwłaszcza tę po filmie „Nie opuszczaj mnie” opowiadającym o osobliwym handlu ludzkimi organami, która mocno zahaczała o kwestie etyczne – wspomina Grzegorz Siwek, prezes TPZ.

Oprócz filmów współczesnych, wyświetlanych w niedziele co dwa tygodnie, nie mogło zabraknąć miejsca dla klasyków – Hitchcocka czy Antonioniego, których dzieła wyświetlane są raz w miesiącu w piątek.

– Każdemu chcemy coś zaproponować, planujemy kino plenerowe na lato. Ciągle zależy nam na utrzymaniu wysokiego poziomu i pewnym wymiarze edukacyjnym, nie tylko rozrywkowym – mówi Tkaczyk.

Szczegółowe informacje na www.tpz.org.pl, www.facebook.com/zkf oraz zapisując się do newslettera – wystarczy wysłać wiadomość o tytule „Newsletter ZKF” na adres tpz@tpz.org.pl.

Projekcje filmów odbywają się w trybunie głównej Stadionu Miejskiego przy ul. Słowackiego 21, wstęp wolny

 

 

źródło: http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,13429195,Od_lat_nie_maja_kina__wiec_filmy_ogladaja_z_rzutnika.html

Related Posts

Leave a comment


jeden + 5 =